Pipirrrp! Pomporrrp! Och EZEKIEL! Ach MOHAMMED! Eh Pacome! Oh EWING! Wéeee! Hihihi! Hahaha! Są to różne sygnały, które oznaczają poranne przybycie maluchów do naszego przedszkola. Na widok nauczycielki biegną co sił w nóżkach i tryskając radością rzucają się w jej ramiona. Inne siedząc cichutko, z wielkim apetytem spożywają śniadanie, które w większości jest niczym więcej niż chlebem w stylu kameruńskim. Obok nich są dzieci, które jeszcze nie przyzwyczaiły się do nowego środowiska i popłakują cichutko, ale i one dają się szybko pocieszyć.
Gdy wszystkie dzieci dołączą do swoich grup, to tak, jakby piłka została wprawiona w ruch i zaczyna się nowy dzień: modlitwa, odśpiewanie hymnu narodowego, moment integracji, zaplanowane zajęcia, gry i zabawy. Trzyletnie pisklęta pod opieką pani Gaelle i moją są tak urocze, pełne energii, zawsze gotowe do zabawy. Potem przychodzi czas zabawy na placu; zjeżdżalnie, huśtawki, biegi, skoki… Dzieci to uwielbiają, biegają, tańczą, skaczą, krzyczą… Moglibyśmy przetłumaczyć ich gesty na słowa, które oznaczają „ Ach, tak dobrze jest być wolnym jak ptaki.”
Nagle, gdy przejeżdża ciężarówka, porzucają wszystko, aby biec i krzyczeć głośno i radośnie „ciężarówka, ciężarówka, ciężarówka...”. Kierują się w tym samym kierunku, co ciężarówka, dopóki nie zniknie z pola widzenia. Po powrocie do sal zajęcia są kontynuowane, aż nadejdzie czas powrotu do domu, który jest równie emocjonujący jak przyjście do przedszkola.
Kochani nasi Dobrodzieje! Dziękujemy Wam z całego serca, że mamy to przedszkole, że możemy otoczyć opieką tyle dzieci. Są tutaj bezpieczne, nakarmione, poznają Boga i uczą się wielu dobrych rzeczy. Wszystko to wyda owoce w przyszłości. Dziękujemy Bogu za Was.
s. Manuéla Metseni SAC
Od kilku lat jestem na placówce w Nkolbisson na obrzeżach Yaounde w Kamerunie. Nie ma takiego dnia, żeby ktoś z potrzebujących nie zapukał do naszych drzwi. Często jesteśmy ich jedyną nadzieją. Kiedy wszystkie światła gasną i wydaje się, że to już koniec, wtedy Bóg wkracza do akcji, bo On jest zawsze blisko. Nawet wtedy gdy wydaje się nam, że o nas zapomniał. Porusza serca wielu kobiet i mężczyzn, młodych i starszych, którzy dzieląc się tym co posiadają, ocierają łzy i przywracają nadzieję swoim siostrom i braciom gdzieś daleko. Jak w psalmie: „ Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka, to jednak Pan mnie przygarnie”(Ps.27,10).
Chcę opowiedzieć Wam historię Emilienne. W wieku 15-tu lat straciła nogę z powodu raka kości. Proteza, którą otrzymała była tak zużyta, że nadawała się do wymiany. W zeszłym roku trafiła do nas ze swoją mamą, z wielką prośbą o pomoc w kupieniu nowej protezy, za którą trzeba było zapłacić 1 500 euro. Nie mam wątpliwości, że to sam Pan Bóg skierował ją do nas. Napisałam list z prośbą do moich przyjaciół. Nie trzeba było długo czekać i Emilienne otrzymała nową protezę. Nie muszę Was przekonywać o jej szczęściu, pomimo cierpienia. Odnalazła jakby na nowo sens życia. Otrzymała jeszcze dodatkową pomoc, aby otworzyć swój zakład „manicure,” po to, żeby mogła zarobić na własne utrzymanie.
Kochani Dobrodzieje, dziękuję Wam za otwartość waszych serc. Pan Bóg stokrotnie wynagradza za każde uczynione dobro. Niech będzie Waszą nagrodą teraz i w wieczności.
Z modlitwą s. Edyta Budynek SAC
Jako misjonarze spotykamy się z różnymi przeciwnościami czy też brakiem podstawowych udogodnień cywilizacyjnych. Nie narzekamy, bo byliśmy na to przygotowani i są one częścią naszego misyjnego powołania. Nie pozostajemy jednak bezczynni gdy mamy okazję i fundusze na poprawienie naszej sytuacji i tych, którym służymy. Częstym utrudnieniem z jakim się spotykamy, to brak dostępu do wody, lub brak dostępu do czystej wody. Dlatego wiele wiosek stara się o wybudowanie studni dla swoich mieszkańców. Zaskoczona jednak byłam kiedy problem wody dotknął mnie w naszej wspólnocie w Bafoussam, które jest trzecim co do wielkości miastem Kamerunu. Normalnie miasto powinno zapewnić wodę dla wszystkich. Niestety tak nie jest. Woda przychodzi rzadko, czasem w nocy i nikt o tym nie wie, czasem raz w tygodniu, czasem raz na dwa, trzy tygodnie.
Nigdy nie wiesz. Dzięki naszym Dobrodziejom mamy dużą cysternę na wodę, która pozwoliła nam przetrwać wiele lat długotrwałe braki wody. W ostatnim jednak czasie przerwy z tygodni zamieniły się na miesiące. Pan Bóg jednak czuwa nad nami i dzięki hojności naszego Dobrodzieja udało nad się wywiercić studnię głębinową na terenie liceum ekonomicznego, w którym pracujemy. Radość nasza i naszych uczniów i nauczycieli nie ma granic. Taka prosta rzecz jak woda może kompletnie zmienić jakość życia, dlatego dla mnie jest cenniejsza od złota. Nasi uczniowie mogą umyć brudne ręce, wyprać ubrania, sprzątnąć klasy ale przede wszystkim mają wodę do picia. I nasza wspólnota ma łatwiejsze życie; ciepła woda do mycia, koniec nocnych czuwań bo a nuż pojawi się woda, łatwość w upraniu naszych ubrań… Co jednak cieszy najbardziej to fakt, że nawet jeśli nas już tu nie będzie, to dostęp do wody zostanie na pokolenia dla Kameruńczyków. Dlatego jeszcze raz, z głębi serca dziękujemy naszemu Dobrodziejowi, dzięki któremu mogłyśmy zrealizować projekt wywiercenia studni oraz wszystkim, którzy wspierają misje materialnie i duchowo.
S. Małgorzata Lech SAC, Bafoussam, Kamerun
Serdecznie pozdrawiamy z dalekiego Uralu. Nasza maleńka wspólnota sióstr Pallotynek w Jekaterinburgu wraz z całym Kościołem wkroczyła w Jubileuszowy Rok 2025. Na początku stycznia zorganizowałyśmy dla rodzin naszej parafialnej szkoły wyjazdowe dni odpoczynku i odnowy ducha, w niedaleko położonym od Jekaterinburga Słonecznym Brzegu. Tematem spotkań było Jubileuszowe Hasło „Pielgrzymi Nadziei”. Modlitwa, spotkania tematyczne i praca w grupach; sceny biblijne i ich współczesne odnośniki, a także wesoły wieczór z konkursem talentów i innymi zabawami wypełniły nasz czas. Nie zabrakło oczywiście zabaw na świeżym powietrzu. Warunki klimatyczne naszego regionu bardzo sprzyjają aktywnemu wypoczynkowi: śnieg, mróz i mnóstwo przestrzeni do zabawy.